Już za dwa tygodnie z dwutygodnikiem "Viva!" ukaże się książka z przepisami z programu "Wiem, co jem i wiem, co kupuję", a w tym numerze magazynu znalazła się rozmowa z jej autorką - Kasią Bosacką. Wybraliśmy dla Was najciekawsze fragmenty wywiadu!
"Mam duży dystans do siebie. Nie przejmuję się każdą fałdką, zmarszczką. Nie pompuję się botoksem, nie odsysam tłuszczu. Nie mam problemu, by przykleić sobie przed kamerą wąsy albo łysinę. Od dzieciństwa lubiłam być lubiana. Starałam się być taką Kaśką, z którą można konie kraść."
"Myślę, że widzowie są mądrzy, wyczuwają przez ekran, jacy jesteśmy naprawdę. Wiedzą, kto gra, kto zadziera nosa. Dla mnie sympatia widzów to wielki kapitał. Bo po co robię te programy? Żeby każdy z tą wiedzą, którą mu przedstawię, w sklepie dokonał lepszego wyboru. Żeby ludzie jedli zdrowsze produkty. Żeby nie dawali nabierać się na reklamę. Żeby uczciwi producenci żywności rośli w silę, a słabi, którzy psują dobre polskie jedzenie, byli eliminowani z rynku."
"Czasem ponoszą mnie nerwy, złoszczę się, krzyczę, trzepnę ścierą. Ale nie chcę narzekać. Nie znoszę narzekania. To czyste marnowanie energii. Bo zamiast zrobić coś pozytywnego, biadolimy i nic z tego nie wynika. Staramy się też dzieci dobrze wychować. Nie rozpuszczać, nie psuć. Komórkę dostają dopiero w gimnazjum, nie mają tabletów. Tylko najstarszy syn ma komputer. Pilnujemy, żeby nie zadzierały nosa. Proszę pomyśleć, ich rodzice to pani z telewizji i pan ambasador. Mogłyby wyrosnąć z nich potwory. Ale gdy zabieramy je gdzieś, wszyscy dziwią się, że są normalne, mówią: „dzień dobry", „dziękuję". Dbamy o to oboje, a ja to mam po prostu obsesję na punkcie bycia normalną."
Cała rozmowa z Kasią Bosacką w najnowszym numerze magazynu "Viva!"
Kasia Bosacka w magazynie "Viva!"