Nowy felieton Karoliny Korwin Piotrowskiej: "Tetetka byłaby bohaterką tabloidów"

Felietony Karoliny Korwin Piotrowskiej
Felietony Karoliny Korwin Piotrowskiej

Gdyby żyła dzisiaj, byłaby „ukochaną" bohaterką tabloidów. Zabawna, niefrasobliwa, spontaniczna, ze słabością do zabawy, nieodpowiednich mężczyzn i alkoholu. Problemy z nałogami, problemy z prawem, skłonność do przesady we wszystkim. Tabloidy to kochają, nędzne portale plotkarskie również. Może to lepiej, że nie dożyła tych czasów.

Jedna z najpiękniejszych twarzy i najbarwniejszych osobowości polskiego kina lat lat 60. Teresa Tuszyńska. Tetetka. Nie znacie? A widzieliście słynny film, dla wielu kultowy, „Do widzenia do jutra", który opowiada o pewnym wakacyjnym uczuciu, które wybuchło pomiędzy młodym studentem- w tej roli Zbigniew Cybulski, a córką francuskiego dyplomaty- w tej roli Tuszyńska? Jeśli nie, to zobaczcie koniecznie i nie dajcie zakrzyczeć się tym, którzy uważają, że nakręcone dawno temu, czarno-białe filmy są nudne i wieje od nich naftaliną. Ten jest cudowny i uniwersalny. I nie zestarzeje się nigdy, bo są w nim oni - jeden z najpiękniejszych duetów polskiego kina w całej jego historii.

Ona miała wtedy 18 lat. Dzieciak. Podlotek. Zarobione, całkiem spore, pieniądze grzecznie oddała rodzicom, którzy wyremontowali za nie dom. Po tym filmie, dzięki wstawiennictwu Romana Polańskiego, mogła zrobić międzynarodową karierę. Nie zrobiła. Na propozycje z zagranicy zawsze mówiła „nie". Nawet, kiedy Polański, zafascynowany talentem Tuszyńskiej, przywiózł do Warszawy słynną producentkę filmową, by spotkała się z Tuszyńską, ta na spotkanie w ogóle nie przyszła, uznała, że ma w nosie cały ten wyjazd, choć w Polsce wielu propozycji, po fenomenalnym debiucie w „Do widzenia do jutra" nie miała. Nie umiała zabiegać o cokolwiek.

Tuszyńska. Francuzi mają BB, czyli Brigitte Bardot, a my mamy TT. Tetetkę. Zaledwie kilkanaście filmów, wiele okładek kolorowych magazynów, głównie o modzie, a sława sięgająca daleko poza jej życie. Nie miała wielkiej potrzeby robienia kariery. Nie miała parcia na szkło, ani na pieniądze.

Dlaczego jej sława, mit już prawie trwa tak długo? Właśnie ukazała się książka pt. „Tetetka", pierwsza oficjalna biografia Tuszyńskiej, ale także historia pewnej grupy ludzi, którzy w szarych i nieprzyjaznych komunistycznych czasach na przekór socjalistycznej moralności żyli kolorowo. Bawili się do rana w knajpach, tańczyli i śpiewali na ulicy, alkohol lał się strumieniami. A w przerwach między zabawą kręcono wtedy filmy, takie jak właśnie „Do widzenia do jutra" czy „Niewinni czarodzieje". Dzisiaj niemal dokumenty tych niewiarygodnych czasów.

Diablica, z ogromnym poczuciem humoru. Często abstrakcyjnym i niezrozumiałym dla wielu, dlatego też wpadała często w tarapaty towarzyskie. Pisano o niej "nie wiadomo, co za chwilę strzeli jej do głowy", "nieprawdopodobne ziółko", "zawsze robiła spustoszenie wśród mężczyzn", "miała naturalna biologiczną grację". Niezłe ziółko, które wyszło za mąż na złość swemu zazdrosnemu partnerowi, ale za to za prawdziwego hrabiego Zamoyskiego. Ślub brała na rauszu, w trakcie kręcenia filmu. Dlaczego? Bo tak. Świadkiem był taksówkarz. Miała 19 lat i jak mówi jej były mąż, Jan hrabia Zamoyski, ona już wtedy nie wytrzymywała bez alkoholu. Regularnie zabierał ją nad ranem nietrzeźwą z różnych knajp i zapominanych przez Boga miejsc. Nie wytrzymał. Wyjechał. Potem była żoną "chłopaka z dubbingu, który ją poznał i porwał". Bardzo opiekuńczego i wyrozumiałego. To małżeństwo trwało 10 lat. Piła cały czas. Coraz więcej. Czasem gotowała i starała się prowadzić dom. Po rozstaniu on zostawił jej mieszkanie, które sprzedała i pieniądze przepuściła, a on, by zerwać ze wspomnieniami, zniszczył ich wszystkie wspólne zdjęcia. Potem ona związała się z pewnym zaborczym cenzorem, który zamykał ją w domu. Kiedy cenzor zmarł, musiała szukać lokum, bo nie była zameldowana w jego mieszkaniu...

Jest w tej książce rozdział, który opowiada o ostatnich latach jej życia, o tym, kiedy i jak jej dawni koledzy albo byli mężowie dowiedzieli się o jej samotnej śmierci w 1997 roku. O tym, jak ktoś spotkał ją na ulicy, gdy żyła już we własnym świecie. O tym, jak pożyczała od ludzi po pięćdziesiąt złotych. Ale zawsze starała się oddać. Strasznie smutny to rozdział. Powinni go przeczytać wszyscy ci, którzy marzą o sławie. O splendorze, fanach i uwielbieniu przez innych. Ona to miała. I to wszystko straciła.

Kazimierz Kutz, w którego filmach grała powiedział: "Jej nieszczęście polegało na tym, że jak piękny motyl wpadła w to środowisko kompletnie nieprzygotowana. I zaczęło to ją rozkradać. (..) Zniszczono jej osobowość, rozkradziono ją. W życiu widziałem niejedną podobną rzecz. Tabuny samców. Teraz przeniosło się to do telewizji"....

„Tetetka" jest już w księgarniach. W czasach, kiedy każdy może mieć swoje „pięć minut sławy", to lektura obowiązkowa. Boli bardzo, bo jest prawdziwa. O tym, jak można mieć wszystko i to wszystko stracić.

Autor: Karolina Korwin Piotrowska

podziel się:

Pozostałe wiadomości