Nowy felieton Karoliny Korwin Piotrowskiej: "Dziewczyny z Insta"

Felietony Karoliny Korwin Piotrowskiej
Felietony Karoliny Korwin Piotrowskiej

Lubię nowe technologie, uważam, że jako dziennikarz powinnam mieć konto i na Twitterze, i na Instagramie. Takie są realia rynku medialnego w XXI wieku. Oba konta mam, coś tam czasami powieszę, zbiorę nawet „lajki", ale służą mi one głównie do „podglądania" innych.

Zastanawia mnie to, że Twitter bazuje na kontrowersji, na szybkim skojarzeniu, zabawnej grze słów, dużo tam polityki, obyczajów i przepychanek słownych. A na Instagramie zaś łatwiej zebrać lajki, publikując zdjęcia jedzenia, piesków, kotków, seksownych gadżetów albo robiąc stare dobre „selfie". Najlepiej z wyćwiczonymi mięśniami brzucha... Twitter to gra słów a Instagram to zabawa obrazem. No i hashtagiem #ofkors.

Instagram to też, czego w bawełnę owijać nie można, genialna enklawa ekshibicjonistów medialnych, nowego pokolenia narcyzów, którzy bez nowej „słit foci" i masy lajków po prostu nie żyją. Ale ma też Instagram moc - dzięki niemu wiem, jak w dzieciństwie wyglądała Julia Roberts, która ma bardzo fajny profil i jak pod prysznicem w towarzystwie swego ukochanego psa wygląda Lena Dunham z „Dziewczyn". Polecam.

Byłam więc zdziwiona, ale i zaciekawiona, kiedy moja kumpelka z Trójmiasta, Beata, zaproponowała mi spotkanie w ramach promocji swojej książki w jej maleńkim showroomie, na które zamierzała zaprosić swoje kumpelki z Instagrama. Beata to fashion victim w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Ciuchy kocha, ze wzajemnością, wygląda jak modelka, jej koleżanki pewnie też są do niej podobne, pomyślałam, ale jak to zgrać z książką o 25-leciu popkultury w Polsce?

Ja, stara wyga, trochę się denerwowałam, że po pierwsze - nikt nie przyjdzie i będzie blamaż, po drugie - nie będą chciały ze mną rozmawiać, bo jak one mogą mieć, te super modne laski obznajomione ze światowymi markami, wiele wspólnego z kimś takim jak ja? W koszulce z H&M i w adidaskach??? One, które maja szafy pełne Loboutinów? I to tych prawdziwych, a nie z bazaru...

Okazało się, że pozory mylą, a modny bucik czy torebka jednak niczego nie definiuje i nie determinuje... To było jedno z najfajniejszych spotkań, jakie miałam, w związku z moją książką. Było tłoczno - bo babek była cała masa, duszno - bo burzowo, jak to nad polskim morzem i strasznie... normalnie. Grupa super fajnych babeczek, które zobaczyły się właśnie na moim spotkaniu po raz pierwszy w „realu", po widywaniu się miesiącami „na Insta", zrobiła mi wielką niespodziankę. Było super. Oczywiście, zupełnie jak na babskich ploteczkach, gadałyśmy o książce, mediach, o tym, jak nosiły się kiedyś Polki ubrane na bazarach albo w to, co uszyła zaprzyjaźniona krawcowa... Masa wspomnień, a na koniec szampan i pogaduszki o nowych butach. I wzorach w motyle, bo te podobno będą modne.

Babki- dziękuję! Było byczo, widzimy się na Insta. A w załączeniu zdjęcie - jedno z wielu, które powstały tego popołudnia, które pokazało, że nie taki diabeł straszny i Instagram ma jednak swoją moc.

Zdjęcie ze spotkania z Karoliną Korwin Piotrowską
Zdjęcie ze spotkania z Karoliną Korwin Piotrowską

Autor: Karolina Korwin Piotrowska

podziel się:

Pozostałe wiadomości