Nowy felieton Karoliny Korwin Piotrowskiej: "Pamiętniki Hillary Clinton"

Felietony Karoliny Korwin Piotrowskiej
Felietony Karoliny Korwin Piotrowskiej

Dla jednych to Sodoma i Gomora. Dla drugich - świetny zabieg marketingu politycznego, który ma zapewnić fotel Prezydenta Stanów Zjednoczonych, bo Hillary Clinton ma startować w kolejnych wyborach. Na pewno wygląda na to, że szykuje się nie lada sensacja. Przygotowywane do druku pamiętniki Hillary Clinton mają bowiem wiele odsłonić z jej życia prywatnego. Jak podają amerykańskie media, ma tam paść przyznanie się do tego, że od lat jest w związku ze swoją asystentką i że wielokrotnie, nawet podczas prezydentury swego męża, była przyłapana na igraszkach z kobietami. Żona prezydenta, były Sekretarz Stanu, poważny kandydat na stanowisko Prezydenta jest biseksualna?

Plotkowano o tym od dawna. Już kiedy wybuchła pierwsza afera obyczajowa z udziałem jej męża, a było ich w czasie prezydentury Billa Clintona parę, niektórzy pisali, że gdzieś musiał znaleźć ujście dla swych chuci, bo w domu raczej nie ma czego szukać. Kiedy groził mu impeachment, czyli odsunięcie od władzy i pozbawienie stanowiska, Hillary dzielnie stała przy nim i dała mu swoje poparcie, mówiąc słynny cytat z piosenki "stand by your man". Zaskarbiła sobie tym uczucia i sympatię wielu, nie tylko tych zdradzanych kobiet.

Sprawy kobiet, ich równouprawnienie były jej zawsze bliskie. Córka Clintonów, Chelsea, poszła w ślady rodziców, jest m.in. specjalną korespondentką NBC i pracuje w fundacji imienia swego ojca. A Hillary? Po latach bycia "tylko" żoną prezydenta, o której mówiono, że i tak rządzi krajem z tylnego siedzenia, od lat prowadzi własną działalność polityczną. Z sukcesem. Ma szacunek wielu potencjalnych wyborców, a owo sugerowane przyznanie się do "podwójnego życia", zapewne tylko przysporzy jej zwolenników.

Warto spojrzeć na to, jak media relacjonują tę sprawę. Bez zbytniego szoku, bez szamba, ze spokojem i ciekawością. Amerykanie to bardzo, wbrew pozorom, konserwatywny naród i jeśli te informacje okażą się prawdą, czeka ich pewien szok, ale czy znowu tak wielki? „Coming outy" nie są tam niczym szokującym. Już nie, bo jeszcze nie tak dawno temu żaden hollywoodzki gwiazdor nie mógł przyznać się do swej orientacji, bo to gwarantowało mu utratę pracy i pozycji. Słynny był przykład Rocka Hudsona, który niemal do końca swych dni, kiedy umierał na AIDS, lansowany był jako bożyszcze kobiet, choć tajemnicą poliszynela było, że woli chłopców.

Dzisiaj to normalne, zwyczajne - gwiazdy kina, jak i dziennikarstwa - choćby ostatnio Anderson Cooper, otwarcie mówią o swej orientacji. I nikogo to nie szokuje ani słupki oglądalności nie spadają...

To ciekawa lekcja też dla nas, kraju gdzie nadal słowo "gej" wzbudza negatywne skojarzenia. Może kiedy Hillary Clinton rzeczywiście napisze to, o czym się plotkuje, zmieni się więcej? Na lepsze?

Autor: Karolina Korwin Piotrowska

podziel się:

Pozostałe wiadomości